08.08.2009 17:37
Operacja penetracja!
Tak jak napisałem w zajawce. Etka zaczyna mieć humory i ciągle pokazuje kolejne ubytki. Ale zacznijmy od początku.
Part 1, Simering.
Simering - Element uszczelniający.
Pierwsza część, która dała o sobie znać. Olej ściekał na łańcuch, który z kolei fundował transport na osłonkę zębatki tylnej. Z niej wędrował prosto na felgę. Piękna czerń, trzeba przyznać. Koniec końców nadszedł czas wymiany. Odkręciłem dekiel i po kolei zacząłem odkręcać i zdejmować. Nakrętka, zabezpieczenie, zębatka, aż w końcu doszedłem do simer'a. Dalej zdjąłem jakiś plastik, który - jak później się okazało - trzymał łożyska wału zdawczego w odpowiednim położeniu. Tak więc, nie chcąc rozbierać silnika jeszcze bardziej Etka musiała się położyć...
W sklepie zakupiłem simering oraz zabezpieczenie nakrętki. Szkoda, że większych zębatek zdawczych nie mieli. :<
Koszt: 4,50
Part 2, Koło przód.
A tak dokładniej to dętka.
Problem najprostszy ze wszystkich trzech. Po zmontowaniu silnika po wymianie simera zauważyłem brak powietrza. Tego samego dnia co prawda jeszcze pojeździłem, ale uzupełniając powietrze co pół godziny...
W dniu wolnym od pracy zajechałem na serwis powiązany ze stacją (Trans-kol) i tam sobie zrobiłem. Dziura była na łacie. Szczęście jak w mordę strzelił.
Koszt: odrobina potu, odrobina brudu...
Part 3, Półksiężyc.
Już wiem, czemu tak ciężko odpala na kopce, ale zdjęcie zużytego półksiężyca pokażę Wam w okolicach wtorku. Dziś nie miałem aparatu...
Tak więc, tata stwierdził, że potrzebna jest zmiana półksiężyca. Skoro tak to ok. Kupiłem coś takowego i w dniu dzisiejszym ruszyliśmy w stronę garażu. Naprawa ta powiewała hardkorowością od samego początku... Położyliśmy ją na bok i odkręciliśmy śruby dekielka. Tata miał nadzieję, że olej nie wyleje się z leżącej bokiem Etty. Mylił się. Tak więc lujło się zdrowo a ja zacząłem klnąć pod nosem... Jednak prawdziwy hardkor był dopiero później.
Żeby zdjąć feralny półksiężyc, trzeba zdjąć koszyk sprzęgła. A żeby zdjąć koszyk, należy wyjąc tarcze. I tak oto po odkręceniu kilku śrub wyjeliśmy te tarcze. Z kilku posypały się części, a ja nie mogłem zrobić nic więcej, jak tylko przyjąć facepalm'a, który wyraża więcej słów niż Rafaello, Merci, Sprite i "Jestem hardkorem" razem wzięte.
Tak więc postanowiliśmy zostawić to sobie na poniedziałek. I wtedy też zdam relację z tego przedsięwzięcia.
Koszt: 23zł + namiastki furii połączonej z objawami depresji i desperacji...
Komentarze : 2
O ja piorkuje! Jedna z rzeczy jaka mnie odrzuca od starszych maszyn to wlasnie to grzebanie sie w bebechach. Robilem to jak bylem mlody (rozbieranie i skladanie calego silnika w motorowerze) i wtedy bylo fajne choc mocno brudne ale treaz na stare lata niedobrze mi sie robi jak pomysle o "przymusie" dlubania w moto :-) Tak wiec gratuluje cierpliwosci, samozaparcia i wytrwalosci choc nie zazdroszcze wcale a wcale :-)
Geniusz prawdziwy - rozbierać ten magiczny element napędowy ? Rany ! Ale mogę podawać klucze :) jełi pomoc byłaby potrzebna
Archiwum
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- maj 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2012
- marzec 2012
- styczeń 2012
- maj 2011
- marzec 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
- lipiec 2009
- czerwiec 2009
- maj 2009
Kategorie
- Imprezy i zloty (8)
- Na wesolo (2)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (42)
- Ogólne (5)
- Testy (2)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (25)