Najnowsze komentarze
водопровода линий ...
Кованые навершия ht...
Готовы заказать мо...
УДК 624 https://пищевоеĐ...
Компания Буравчик ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca

22.05.2009 15:10

Redukcja kółek...

   Pierwszy post na blogu, czyli warto byłoby napisać coś o początkach przygody z motocyklami, nie?

   Każdy z nas był kiedyś mały i zaczynał od rowerka. Tak samo ja. Jeździłem trochę i jakoś tak wyuczyłem się trzymać kierownicę, kręcić nogami i przy okazji się nie przewracać.

Jednakże od kiedy tylko pamiętam, w głowie miałem samochody. Od rajdów, przez przeróżne formy tuningu i sportów rodem z Japonii, do stylu VIP, czyli Lexów, Toyot Crown i podobnych. Co więc sprowadziło mnie do motocykla, szczególnie, że pierwsze, czym jeździłem, to skuter na egzaminie na kartę motorowerową? Spróbuję znaleźć kilka czynników.

Pierwszym zapewne są wspomnienia. Pamiętam, jak wujek przewoził mnie na WSK czy SHL. Sam dokładnie nie pamiętam, bo miałem kilka latek nabite dopiero. Ten sam wujek miał jeszcze dwa Ogary. Te dwa pamiętam. Zanim jeszcze zdałem na motorowerową, dwaj kumple takżę mieli Ogary. W tym jeden z większym cylindrem. Jako kierowca wtedy jeszcze nie siadałem. 

Tak oto chronologia doprowadza mnie wspomnieniami do gimnazjum, czyli do karty rowerowej. Zdawałem na jakimś skuterku, przy czym była to moja pierwsza jazda w ogóle. Jakoś przeżyłem ;> W tym czasie jeździłem jeszcze na MBK kumpla i Aeroxie kuzyna, jednakże to nie było to, co do mnie pasowało.

W końcu przyszedł pamiętny rok 2007 i w garażu zjawił się Simek. Dalej już poszło z górki. Zima 07/08 zaowocowała remontem, nowym lakierem i ogólną poprawą kondycji S51. Motorowerek nie był dla mnie pasją, a oczkiem w głowie aż do wakacji.

I w tym miejscu zbliżamy się do momentu, w którym liczba preferowanych kółek uległa redukcji. 

"Druga Połówka"? Coś jakby. Po miesiącu - no, może ciut dłużej - dostałem wiadomość, że mama zabroniła się jej ze mną spotykać (tya.) Przyznam, że wtedy było to dla mnie niemiłe przeżycie, jednakże z perspektywy czasu stwierdzam, że chyba wyszło mi to na dobre i mam więcej luzu. Dalej idąc - paczka kumpli jakoś się rozeszła. Dwaj mieli swoje dziewczyny, jeden znalazł sponsora na piwo i jakoś tak wyszło, że jedynym zajęciem zza dnia oprócz roboty był właśnie Simak. Tak jakoś wyszło, że wtedy to właśnie poczułem jakieś przywiązanie do Simsozuki. Potem był już tylko zlot w naszym pięknym mieście Kole i na tej dacie kończy się redukcja tych kółek.

Obecnie Simsona już nie ma, został skradziony. Szczerze mówiąc, chętnie bym się jeszcze na nim przejechał, mimo posiadania prawka kat. A i dowodu rejestracyjnego na ETZ 150.

 Tak oto dochodzę do planów. Obecnie chciałbym zarobić trochę pieniędzy i zimą kupić jakieś GPZ 500. Potem może dane mi będzie znaleźć odpowiednio płatną pracę i tak oto dojdę do wymarzonego Gixxera w czarnym macie :>

Kończąc - spokojnie mogłem to napisać w About.

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz