Najnowsze komentarze
Компания Буравчик ...
Если смотреть на рĐ...
okularbebe1 do: Przegląd tygodnia 10.
Adaptacyjny tempomat w motocyklach...
@Jazda na kuli, Siemaneczko, naraz...
siemka juno. jakim moto teraz jeź...
Więcej komentarzy
Moje miejsca

01.07.2009 00:13

Okiem Etki - część I

Darek wprowadził mnie na podwórko mówiąc 'Patrz, Twoja rodzina!'

   W ostatnich dniach dużo z Darkiem podróżujemy. Byliśmy w Kutnie, o czym z resztą Darek pisał na tutejszym blogu. Ta CBR, z którą miałam przyjemność jechać, była dość towarzyska. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym, pooglądaliśmy to, co było dookoła.

Dziś Darek wchodząc do garażu rzekł:


"Hej Etka, dziś jedziemy na Grzegorzew, muszę wyczaić, gdzie tam mają kościół, bo będzie trzeba w sobotę balony zawieźć. Najpierw jednak doleję Ci trochę paliwa. Jedziemy na Orlen, bo po drodze."

 

Skoro tak mówi, to niech tak będzie. Paliwo zawsze się przyda, szczególnie, że do rezerwy było bliżej niż bardzo blisko.

Tak oto jadąc zobaczyłam jakiegoś gościa leżącego na chodniku i kogoś obok niego. Myślałam nad zatrzymaniem poprzez spadnięcie fajki, ale że akurat trzeba już było włączyć rezerwę, to zatrzymałam się „na paliwo".

Darek zszedł i spojrzał w stronę fajki. Dałam mu dobrą radę:

 

„Ej, nie po to się zatrzymałam, żebyś jechał dalej! Idź i pomóż człowiekowi!"

 

Tak oto minęło jakieś pół godziny... Później podjechała karetka, po czym przyjechał radiowóz (jakby go zabrali na pogotowie, to i tak by na izbie wylądował), jednakże upchali go jakoś do jakiegoś 4-kołowego Francuza i się wszyscy rozjechali.

Widząc, co leżało obok, wiadomo było o co chodzi. Pusta puszka po piwie i pół litra. Dobrze, że my, motory nie jesteśmy takie głupie.

 

„Fuksło mu się" - rzekł Darek, kiedy na rezerwie dojeżdżaliśmy do Orlenu. Szybkie tankowanie, zapłata i wyjechaliśmy.

Co by tu mówić. Droga była taka jak każda w Polsce. Aż dojechaliśmy do znaku informującego o serii zakrętów.


"WINKLE!" - wydał z siebie okrzyk radości Jun (bo tak też go zwą). Po chwili okrzyk ten przerodził się w „O JEZU!" i chyba wiem, czemu. Ogromne, głębokie dziury w asfalcie, które skalą można porównać do Wielkiego Kanionu skutecznie ostudziły zapał tego na moim siodle.

 

Dojechaliśmy do Grzegorzewa. Okazało się, że Darek spotkał jakąś kumpelę. Usiedli pogadać na ławce, jednak samej mnie Jun nie zostawił. Dużo się o mnie nagadał. W końcu o mało czym pogadać umie. Później poszli zobaczyć, gdzie ten cały kościół jest.

„Trzymaj się, zaraz wracam" - mówił odchodząc i zablokował kierownicę.

Późnej Janek (bo tak też go zwą) obczaił, gdzie ta jego koleżanka ma domostwo. Wrócił do mnie i rzekł
"Chodź, musisz coś zobaczyć. A tak swoją drogą, nie zostawię Cię tu samej, bo oszaleję ze strachu"

O Boże, jaki on opiekuńczy!

 

Darek wprowadził mnie na podwórko mówiąc „Patrz, Twoja rodzina!"

Stała tam czerwona ETZ 250, rok 1987. Darka kumpela rzuciła:
"Tata nią na grzyby jeździ. No i brat czasem"

Wywiązał się miedzy nami dialog.

 

- Trochę łatwe masz życie, jeśli jej wierzyć, nie?

- Źle nie jest, jednak męczy mnie to takie stanie. I ta owiewka uciska mnie w reflektor.

- No trzeba przyznać, nie do twarzy Ci w niej. A co z młodym? Jeździ często?

- Coś Ty, nie ma nawet prawka... Dobrze masz, bo widzę, że Ci się nie nudzi. Kutno? (Darek mówił o ostatnim zlocie) Ty to masz szczęście. Też bym tak pojeździła.

- No to nie ma co, kiepska sprawa z młodym. A co do mnie, wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ten olej cieknący mi na felgę...

- Podobno mam iść na sprzedaż. Fajnie byłoby trafić na kogoś takiego jak Darek. Zaczerpnąć trochę tego świeżego powietrza na trasie. A co do oleju - Dużo młodsza nie jesteś. Ja mimo tego małego użycia mam coś z gaźnikiem. Co poradzić...

- Heh, raczej nic. Kurczę, ale Ci się Darek przygląda. Pierwszy raz chyba widzi 250.

- Nie ma co, miło być jeszcze obiektem zainteresowania!

 

Jakiś czas później zjawił się właściciel 250. Chyba tata tej, no... Justyny. Darek trochę z nim pogadał, aby po dłuższej chwili zasiąść za kierownicą Czerwonej.

 

- Nie przestrasz się, mam za dużo oleju w mieszance!

I buchła z niej zasłona dymna...

 

Darkowi chyba nie szło najlepiej. Raz zgasła, raz coś z kablami było i... też zgasła. Później Darek stwierdził, że strasznie hamulce rozstrojone. I że do zmiany biegów też się trzeba przyzwyczaić

Później zaczęło się już ściemniać. Ruszając, rzekłam do 250:

 

- Do zobaczenia przy najbliższej okazji!

- Trzymaj się, miłej jazdy. I nie zmoknij zbytnio bo będzie padać.

- Dzięki. Oby Cię przynajmniej jakąś płachtą nakryli.

 

I pojechaliśmy. Inną drogą, ale nie było źle. Deszcz deszczem - Darkowi nie pasował, jednak ja nie narzekałam. Co ten SYM (piszący na swoim blogu) widzi złego w deszczu? No nie wiem. Ja tam z cukru nie jestem i się nie roztopię. Bak też mam szczelny. Trzeba tylko wolniej jechać w zakrętach, co też Darek czynił i za co wielkie dzięki.

Tak oto dojechaliśmy do domu. Chowając mnie w garażu, Darek rzekł:
"Dzięki za jazdę."

Chyba zaczynamy się rozumieć.

 

P.s.

A jakby ktoś interesował się czerwoną, to za 1000 zł możecie zmienić jej nudne życie.

 

 

 

 

Komentarze : 3
2009-07-01 11:07:45 Honda SLR 650 Single

Deszczu to chyba nikt nie lubi, ja też nie przepadam chociaż z wodą tam gdzie nie potrzeba nie mam problemów, mi tam bardziej szkoda z tych z siodła, bo brak owiewek nie pomaga, ale ty powinnaś o tym wiedzieć najlepiej :)

2009-07-01 08:53:48 MZ ETZ 150

Ano tak. Męczy Cię, męczy. Chyba mam szczęście, że mój ON nie przepada za jazdą w deszczu. Albo, że u nas nie ma takich ulew (jeszcze).

2009-07-01 07:59:02 Sym Citycom 300i

Ty chyba stary deszczu nigdy nie widziałeś. Ja nie mówię nic, kiedy pada. Przeszkadza mi jedynie kiedy: na 20 metrów nic nie widać, kiedy jadę po osie w wodzie i kiedy nie doliczę do 3 między błyskiem a grzmotem. Wtedy bowiem całą wodę jaka mi się dostanie do filtrów czy do odpowietrzenia trzymam w sobie i czekam aż mi On ją spuści a nie jak każdy inny wywalam ją przez wężyki. To znaczy usuwa się przez wężyk, ale u mnie zadbali abym nie wpływał na środowisko i dopiero ON taki wężyk musi mi odetkać i zlać to do naczynka a nie trawę. Dlatego nie lubię deszczu, bo ta woda się zbiera, zbiera i zbiera.... brrrr....

  • Dodaj komentarz